*****
Odliczałam dni do obozu. Każda kolejna godzina była dla mnie udręką, a do wyjazdu pozostały tylko trzy dni. Tego dnia lekcje miałam później więc mogłam pospać dłużej. Do szkoły szłam jak na potępienie i nie miałam na nic ochoty, z resztą jak zwykle. Szłam tak zamyślona, gdy nagle zauważyłam na chodniku telefon. Podniosłam go, miał zbitą szybkę w lewym górnym rogu. Był to Iphone 4s. Leżał dosyć blisko szkoły więc musiał należeć do kogoś z uczniów, postanowiłam oddać go do sekretariatu, lecz zanim zdążyłam zrobić krok...
- Ej czekaj!
Odwróciłam się powoli. W moją stronę biegł chłopak. Wyglądał na zaniepokojonego, choć muszę przyznać, że był dosyć przystojny. Miał włosy w kolorze ciemnego blondu, brązowe oczy i był 10 cm wyższy ode mnie.
- Skąd masz ten telefon? - spytał.
- Znalazłam go przed chwilą na ziemi i miałam zamiar oddać go do sekretariatu. - odpowiedziałam.
- To nie będzie konieczne. - uśmiechnął się. - Należy do mnie.
- Oh poważnie? Skoro tak to zwracam znalezisko. - odwzajemniłam uśmiech.
- Jak masz na imię? - spytał.
- Sam Wiesz Kto. - odparłam rozbawiona.
- Witaj Sam Wiesz Kto. Ja jestem Profesor Dumbledore i będę cię uczył magii w Hogwarcie.
Zachichotałam.
- Kaithlyn.
- Co?
- Tak mam na imię. Kait.
- Miło poznać Kait. Jestem Philip.
Staliśmy tak chwilę z lekkimi uśmiechami na twarzach. Nagle zorientowałam się która godzina.
- Wybacz ale niestety muszę już iść.
- No ja w sumie też będę się zbierał. Mam nadzieję, że się jeszcze zobaczymy. - krzyknął odchodząc.
- Możliwe - wyszeptałam sama do siebie sarkastycznie.
Nie mam głowy do chłopaków. Nigdy w każdym razie nie miałam. Każdego odtrącają moje oczy. Wyglądają na piwno-brązowe, a jak mocniej zaświeci słońce to robią się lekko fioletowe. Może faktycznie powinnam była iść do Hogwartu.
Po lekcjach stwierdziłyśmy z Sarą, że pójdziemy do niej. Tego dnia nie spotkałam już Profesora Dumbledora. Może to i dobrze, i tak nie umiałabym z nim gadać. A jeśli Sara znała kogoś takiego?
- Sara?
- Nom?
- Znasz jakiegoś Philipa?
- Ta bo co? - odpowiedziała, wkładając do buzi kolejnego chipsa.
- Tak tylko pytam.
Wróciłam do domu około 17:00. Byłam dosyć zmęczona i nie zamierzałam dziś już nigdzie wychodzić, toteż włożyłam moją szarą piżamę z napisem "So cute", umyłam się i poszłam się położyć rozmyślając o tym co ostatnio się wydarzyło. O Philipie, siatkówce, tych dwóch mendach-Jessie i grace, a także o tym, co będzie, jeśli na obozie spotkam jakiegoś chłopaka i się zakocham. Nawet nie chciałam dopuścić do siebie takiej myśli. Nie ma na sercu miejsca na kolejne rany. Po prostu nie ma.
****************************************************************************************************************
Dzisiaj taki suprise bo nie dość, że prolog to jeszcze pierwszy rozdział :) Mam nadzieję, że się spodobało i będziecie chcieli wiecej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz