czwartek, 19 marca 2015

Rozdział 2

*****


 Postanowiłam, że dzisiejszego dnia pojadę na rolkach do szkoły, a co. Wybór niestety okazał się niesłuszny, bo nie jeździłam na nich co najmniej dwa lata i miałam spory problem ze złapaniem równowagi, jednak w końcu się doczłapałam. Ruszyłam na lekcje (oczywiście w butach). Na schodach złapała mnie Sara.
- Hej Katie.
- No witam.
- Co teraz masz?
- Fizykę, a ty?
- Chemia ehhh niestety. Słuchaj pytałaś mnie wczoraj o Philipa.
- Tak? - zdziwiłam się.
-  Mogłabyś powiedzieć jak wygląda? Może skojarzę.
-  No cóż, włosy ciemny blond, brązowe oczy i trochę wyższy ode mnie.
Zastanowiła się przez chwilę, po czym wyjęła komórkę i pokazała mi jakieś zdjęcie.
- To ten?
- Tak. Znasz go?
- Jasne jesteśmy dobrymi znajomymi. On też jedzie z nami na obóz.
Zamarłam.
- Jak to?!
- No zwyczajnie, zakwalifikował się. Muszę przyznać, że gra dobrze.
To była najgorsza informacja, jaką mogłam usłyszeć. Miałam nadzieję, że nie będę musiała zadawać się z jakimkolwiek chłopakiem. Powoli zaczynałam żałować, że go spotkałam. Przybrałam minę obojętnej.
- Fajnie, przynajmniej już jakiegoś będę znała - mruknęłam. - Dzięki.
- Do usług zawsze i wszędzie. - uśmiechnęła się szeroko i pobiegła na lekcje. Zrobiłam to samo.
W ogóle nie mogłam się skupić nad tym, co nauczyciel do nas mówił. Już jutro wyjeżdżaliśmy, a ja nie wiedziałam czy do końca chciałam jechać na ten obóz. 
- Wiem, będę go unikać. Tak jak wszystkich chłopaków i wcale nie będzie mi z tego powodu przykro. Cała poświęcę się siatkówce i tylko siatkówce. - myślałam.
- Kaithlyn Evans, potrafisz to rozwiązać?
Nauczyciel pokazał wskaźnikiem na zadanie, które widniało na tablicy. Zastanowiłam się chwilę i wstałam z miejsca, po czym zaczęłam pisać.
- Prawie dobrze. - powiedział. -Tylko następnym razem pamiętaj, że tego się nie dzieli. Siadaj.
Nie lubiłam chodzić do tablicy. Zawsze było to dla mnie stresujące i bałam się, że jeśli się pomylę, to będę pośmiewiskiem całej klasy.
 Cała reszta dnia minęła jak zwykle, czyli-nijak. Wróciłam do domu, żeby spakować rzeczy, które mogłabym zabrać. Nagle zobaczyłam malutką czerwoną plamkę, która pojawiła się na dywanie obok walizki, potem druga, trzecia. Dotknęłam ręką twarzy i zorientowałam się, że z nosa leci mi krew. 
- Fu*k. - przeklnęłam i poszłam po chusteczki.
Faktycznie tego dnia nic nie jadłam, toteż pewnie było to spowodowane osłabieniem. Zrobiłam sobie kanapkę i wróciłam do pakowania.
 Gdy skończyłam nie było późno. Zalogowałam się na facebooka i spostrzegłam jedno  zaproszenie do znajomych od... Philipa Jonesa.
- A więc to tak ma na nazwisko. - pomyślałam. - Ale jak mnie znalazł? Pewnie po znajomych Sary.
Zaakceptowałam. Nie czekałam długo na wiadomość.
*Hej*
*Hej?* - odpisałam.
*Czemu jesteś zdziwiona?*
*Bez powodu*
*Coś się stało?*
Nie wiedziałam, co mam odpisać. Z jednej strony nawet go lubiłam, ale z drugiej strony mógł być jedynie pustym idiotą, który chce się tylko zabawić czyimś kosztem.
*Nic* - napisałam w odpowiedzi.
*Przecież widzę, że coś się dzieje* - upierał się przy swoim. Musiałam skłamać.
*Po prostu miałam ciężki dzień*
*Rozumiem.* - nastała chwila milczenia.
*Podobno jedziesz na obóz siatkarski* - zagadnęłam.
*Skąd o tym wiesz?!*
*Hah mam swoje źródła*
*Ja serio pytam bo jestem przerażony twoją wiedzą na mój temat*
*Przyjaźnię się z Sarą Taman.*
*Serio? Nie wiedziałem.*
*Czy rozwiałam twoje wątpliwości?* - spytałam rozbawiona sytuacją.
*Ależ oczywiście. Teraz czuję się spokojny :p*
*To dobrze <3* - odpisałam orientując się, że postawiłam nie taką emotkę, jaką chciałam.
*O MATKO SORRY! Nie ta emotka.*
Myślałam, że zapadnę się pod ziemię.
*Nie no co ty. Dla mnie spoko. Jak chcesz możesz częściej takie pisać ;)*
Co to niby miało znaczyć? Podrywał mnie? Miałam nadzieję, że nie. Szybko chciałam zmienić temat.
*Co robisz?*
*Ćwiczyłem grę na gitarze, ale zobaczyłem, że przyjęłaś moje zaproszenie, więc chciałem porozmawiać*
- Miło z jego strony. - pomyślałam.
*A ty co robisz*
*Właściwie to nic*
Nie mogłam mu powiedzieć, że również jadę na obóz, bo przecież chciałam go unikać. Poza tym nie miałam już ochoty na rozmowę.
*Wiesz, niestety muszę kończyć. Nie posprzątałam pokoju* - skłamałam po raz drugi.
*Oki, to do następnego :)*
Zamknęłam laptopa i sprawdziłam, czy faktycznie niczego nie zapomniałam spakować.

 O szóstej zadzwonił budzik. Domyśliłam się, że na zbiórce stawią się również chłopcy, więc przygotowałam sobie bluzę z kapturem, który uchroniłby mnie przed rozpoznaniem przez Philipa, przynajmniej na jakiś czas. Wszyscy zajęli miejsca w busie i kilka minut później byliśmy już w drodze. Założyłam słuchawki na uszy i po jakimś czasie zasnęłam.

 Obudziła mnie Sara.
- Mamy postój. - powiedziała z uśmiechem. - Jest Philip. Mam po niego iść.
- Nie! - prawie krzyknęłam
- Niby dlaczego? - patrzyła na mnie jak na wariatkę.
- On nie może wiedzieć, ze jestem na tym obozie.
- Niby dlaczego? - ciągle nie rozumiała.
- Po prostu nie. Proszę nic mu nie mów. - popatrzyłam błagalnie.
- No ok, ale prędzej czy później się dowie.
- No wiem, ale nie teraz. Obiecaj, że nie puścisz pary z ust. Jeśli będzie w pobliżu mów na mnie Melania ok?
- No dobra. To może być nawet zabawne. - zachichotała.
Założyłam kaptur i wyszłyśmy rozprostować nogi. Na szczęście nie napotkałyśmy żadnego chłopaka. Wszyscy zostali w autokarze.
 Trener dał nam znak, żebyśmy my też już wsiadały. Wróciłam do słuchania muzyki, a moja przyjaciółka wzięła się za czytanie.
 Podróż trwała jakieś trzy godziny, ale nawet nie zauważyłyśmy kiedy ten czas zleciał. Dojechaliśmy na miejsce. Ośrodek znajdował się nad jeziorem, a kilkaset metrów dalej rósł gęsty las. Wszyscy wysiedliśmy i poszliśmy po swoje bagaże. Ja i Sara wyprałyśmy pokój dla dwóch osób, który znajdował się na pierwszym piętrze. Zabrałyśmy się do rozpakowywania. Pokój był nieduży, miał jasno-fioletowe ściany, balkon i łazienkę. Moja BFF rozwaliła się na łóżku.
- Ale miękkie. - stwierdziła.
Sięgnęłam po grafik, który leżał na jednej z szafek.
- Wychodzi na to, że za godzinę mamy obiad. - powiedziałam.
- Klawo. Co powiesz na spacer po ośrodku?
- A jeśli Philip mnie zobaczy?
- Daj spokój, raz się żyje. - uśmiechnęła się i wyciągnęła mnie za rękę z pokoju.
****************************************************************************************************************
Kolejny rozdział. Jak mi idzie? :p postaram się, żeby były dłuższe, ale wczoraj wstawione były dwa, więc dlatego takie krótkie :)
 

1 komentarz:

  1. Super. Niech Kate zdejmie ten kaputur, bo i tak prędzej czy później chłopak dowie się, że to ona. :)
    Zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń