czwartek, 26 marca 2015

Rozdział 9

*****


 Zaraz do pokoju wpadła Sara.
- Zbieraj się!
- O co chodzi? - spytałam skołowana.
- Idziemy na dyskotekę trzeba ci kupić sukienkę. - pisnęła radośnie i wyciągnęła mnie z ośrodka.
- Sara daj spokój pójdę w spodniach. - odparłam.
- Nie ma mowy.
- Ale ja nie mam kasy. - szukałam dalszych wymówek.
- Co ty gadasz? Są na przecenie na 5 euro. Już nawet ci jedną upatrzyłam.
- To dlatego tak długo nie wracałaś. - dałam jej kuksańca.
- No przecież!
Zaśmiałyśmy się. Kilka minut później stałyśmy pod niedużym sklepem z odzieżą. Weszłyśmy do środka.
- Witam w czym mogę pomóc? - powiedziała sprzedawczyni szeroko się uśmiechając.
- Ma pani tą sukienkę, którą prosiłam, żeby przechować? - spytała moja BFF.
- Oczywiście, chcesz ją przymierzyć?
- Właściwie to ona jest dla niej. - powiedziała Sara wskazując na mnie.
- A więc zapraszam do przymierzalni.
Znowu się uśmiechnęła. Weszłam do kabiny i odwinęłam z folii sukienkę.
- Jest przepiękna. - szepnęłam do siebie.
Rzeczywiście była. Miała kolor czarny z wszytymi cekinami u góry i paskiem. Z tyłu miała rozcięcie w kształcie 'V'. Założyłam ją na siebie i okazało się, że pasuje idealnie. Wyszłam z przymierzalni. Widząc mnie moja przyjaciółka złapała się za głowę.
- OMG wyglądasz niesamowicie! - krzyknęła uradowana.
- Dzięki. - odparłam.
- No moja droga. Leży na tobie tak świetnie, że mogę zejść z ceny na 4 euro.
- Bardzo pani dziękuję. - powiedziałam i wróciłam przebrać się w normalne ciuchy.
Położyłam na ladzie pieniądze i obydwie wyszłyśmy szczęśliwe. Wróciłyśmy do pokoju po czym Sara stwierdziła:
- Trzeba ci zrobić jakąś fryzurę.
Złapała pasmo moich włosów.
- Już i tak wystarczająco dużo dla mnie zrobiłaś. - powiedziałam, ale ona i tak została przy swoim.
- Do dyskoteki zostało pół godziny. Mam nadzieję, że wyrobimy się ze wszystkim.
Gdy skończyła podeszłam do lustra w łazience i zamarłam. Na głowie miałam ślicznie ułożonego koka, a po obu stronach grzywki spadało po jednym krótkim paśmie. Całość doprawiała srebrna spinka przyczepiona po prawej stronie.
- Ślicznie wyglądasz. - powiedziała podając mi sukienkę. - A teraz wkładaj.
Posłusznie zrobiłam to, o co mnie prosiła, a chwilę później obydwie miałyśmy na sobie sukienki (Sara przywiozła swoją na obóz). Podeszłam do lusterka i zrobiłam sobie cieniutki kreski eyelinerem.
- Gotowa?
- Gotowa.
Tak też poszłyśmy w stronę oddzielnego budynku, w którym miała się odbyć dyskoteka. Wszyscy stali na dworze, bo było jeszcze dosyć wcześnie i nie było chłodno. Zauważyłam stojącego obok drzewa Paula, który trzymał w ręku telefon.
- Leć. - szepnęła Sara i popchnęła mnie do przodu.
Podeszłam do niego od tyłu i zakryłam mu oczy.
- Zgadnij kto to. - zachichotałam.
- Hmmm no nie wiem. Mogę zgadywać?
- Możesz.
- Sara?
- Nie.
- Sylvia?
- Nie.
- Grace?
- Nie. - byłam coraz bardziej zażenowana.
- Kait?
- Bingo! - krzyknęłam i zabrałam ręce z jego twarzy.
- Wiedziałem, że to... WOW ale pięknie wyglądasz. - powiedział wbijając we mnie wzrok.
- Dziękuję, ty też niczego sobie. - odparłam.
Cały czas nie mógł oderwać ode mnie wzroku.
- Chyba zostałam oficjalnym eksponatem muzeum. - zaśmiałam się, a on przestał się tak gapić.
- Przepraszam, po prostu wyglądasz nieziemsko. 
Zgiął rękę w łokciu, za którą chwyciłam i ruszyliśmy w stronę najbliższej ławki.
- Zapomniałam wziąć swetra. - pomyślałam, gdyż powiało chłodem.
- O czym myślisz? - spytał nagle.
- O tym, że powinnam wrócić po sweter. 
Wstałam z miejsca, ale Paul złapał mnie za rękę.
- Nie musisz. Dam ci swoją bluzę. - powiedział i zdjął z siebie nakrycie, którym mnie okrył.
- Ale teraz tobie będzie zimno. - próbowałam zostać przy swoim.
- Księżniczki są tego warte.
Puścił do mnie oczko. Jego bluza była taka ciepła i pachniała nim. Była trochę za duża, ale nie przeszkadzało mi to. Położyłam głowę na ramieniu Paula.
- A ty o czym myślisz? - spytałam.
- O tobie. - wyszeptał.
- Do prawdy? 
Podniosłam głowę.
- Jakże by inaczej. - powiedział i przytulił mnie do siebie. - Cieszę się, że przyszłaś.
Po raz pierwszy czułam się na prawdę szczęśliwa. Wiedziałam, że komuś na mnie zależy i mam przed sobą równą osobę. Nagle obok krzaków zobaczyłam postać, która nam się przyglądała. Zbliżała się w naszą stronę i już z oddali można było po głosie poznać kto to.
- Paul co ty robisz?! - powiedział i odciągnął mnie od niego
- O co ci chodzi? To już nawet nie można się przytulać? - warknął do Philipa, który miał w oczach łzy wściekłości.
Po raz pierwszy zobaczyłam taką sytuację. Teraz już nie wiedziałam po czyjej stałam stronie. Phil wyglądał na ubolewającego i miałam wrażenie, że zaraz jego łzy się wydostaną, natomiast Paul był pewny siebie, jakby zawsze szło po jego myśli. W tym momencie Philip oberwał z pięści od Paula. Pierwsza łza kapnęła z jego oka. Spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem, jeszcze silniej niż poprzednim razem.
- Wybacz mi. - szepnął.
 Z jego nosa ciekła krew. Zauważyłam, ze Paul przygotowuje się do zadania dosyć silnego kopniaka.
-NIE! - krzyknęłam i ustawiłam się przed Philipem zasłaniając go.
Poczułam, jak coś z wielkim impetem uderzyło w mój brzuch. Obraz zaczął się zamazywać i straciłam orientację. Obudziłam się w szpitalu.
**********************************************************************************************************
To już 9 :) bardzo cieszy mnie, że ktoś to czyta. Na prawdę jestem wam bardzo wdzięczna. Cóż mogę jeszcze powiedzieć... Do zobaczenia w kolejnych rozdziałach :D

2 komentarze:

  1. Twoje opowiadania są naprawdę świetne! :) Miałam już skomentować wcześniej, ale jakoś mi się nie udało...
    Jakbyś chciała - zapraszam tez do mnie!
    http://skoki-narciarskie-to-pasja.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję :) chętnie poczytam

    OdpowiedzUsuń